niedziela, 25 czerwca 2017

Radości tworzenia

KOŃCZENIE
Jest kilka projektów, które mają się powoli ku końcowi. To jest zawsze taki moment kiedy czuję dodatkową motywację do pracy, kiedy już tak blisko jest finał i za chwilę zobaczę gotowy produkt.


Jednym z nich są poduchy, które robię dla mojej koleżanki. Rozpoczęłam pracę nad nimi około dwóch lat temu. Miały one swoje okresy intensywnej pracy a potem "uśpienia". Teraz znów są na topie. W tym momencie są już prawie skończone, pozostało mi tylko kupić i przyszyć guziki.


Szal ten robiłam w ramach internetowego "wspólnego szydełkowego tworzenia" zwanego po angielsku crochet along (w skrócie CAL). Ten przepiękny wzór to Hotel of Bees Shawl czyli "Hotel Pszczół" zaprojektowany przez Christiana Hadderingh. Niestety nie udało mi się ukończyć go w terminie CALa a pracowałem nad nim intensywnie by zdążyć. Z powodu tej intensywności musiałam go odłożyć na chwilkę by od niego odpocząć. Od wczoraj ogarniam go po przerwie, już niewiele zostało do końca.


Cudne skarpetki dla mojego męża. Do końca jeszcze troszkę ale mocno przyspieszyły, ponieważ stały się moim głównym projektem samochodowym - gdziekolwiek jedziemy zawsze mam je ze sobą i mogę zrobić kilka rządków. Ostatnio dziergałam je nawet w dłuuugiej kolejce do jednej ze szpitalnych poradni.

ROZPOCZYNANIE
To także jest moment, który mocno mnie napędza. Zawsze nie mogę się doczekać by zacząć coś na co mam pomysł i włóczka już czeka.


Te śliczne motki zamienią się, mam nadzieję że do końca wakacji, w jeszcze śliczniejszy sweterek: A Good Vintage Cardigan. W tym tygodniu zrobiłam łańcuszek bazowy z prawie 200 oczek i przerobiłam dwa pierwsze rządki. Ufff...


Rozpoczęłam też długoterminowy projekt koca z resztek włóczek o grubości fingering (około 400m/100g), z których najczęściej robię skarpetki. To będzie taki koc wspomnieniowy - gdy na niego popatrzę będą mi się przypominały różne udziergi, które zrobiłam dla siebie i bliskich. Te dwa skromne kwadraty to jego początek. Powstały z włóczek pozostałych po skarpetkach. Ten po lewej z moich pierwszych skarpetek, które zrobiłam dla siebie, a ten po prawej ze skarpetek Łucysi. Środki i okrążenie łączące kwadraty są z jasnoszarej włóczki Drops Fabel.
Tutaj praca potrwa bardzo długo bo chciałabym by przykrywał nasze duże małżeńskie łóżko. Ten koc jest w wersji szydełkowej i ale chcę też go zrobić w wersji na druty.

SNUCIE PLANÓW


Ostatnio mamą przywiozła mi włóczkę, którą kiedyś dla niej kupiłam, ale jednak nie przypadła jej do gustu w przerabianiu. Bardzo podobają mi się te radosne letnie kolorki i długo zastanawiałam się na co ją przerobić, aż wpadłam na ten wzór: Ein Tag am Meer czyli "Dzień nad morzem". Śliczna bluzeczka, prawda? Dokupiłem jeszcze dwa motki koloru białego i przebieram palcami by zacząć.

UZNANIE
Mój ostatni layout "Moje chłopaki", który zgłosiłam do majowego wyzwania z mapką na blogu My Creative Sketches spodobał się i zyskał wyróżnienie.


Ciekawe jest to, że tworząc go przeczuwałam, że zwrócą na niego uwagę :-).

A co Wam w tworzeniu, w Waszym hobby sprawia radość?

Pozdrawiam!
Ania

piątek, 9 czerwca 2017

Bracia, moje chłopaki - layout

Po długiej przerwie wróciłam do scrapbookingu. Moje serce bardzo tego pragnęło i w końcu zrealizowało.
Ten layout planowałam już od ponad roku i w końcu siadłam i zrobiłam go i zajęło mi to raptem dwa wieczory. Zauroczyło mnie zdjęcie moich synów i bardzo chciałam je "oprawić". Skorzystałam z majowej mapki z My Creative Sketches. Użyłam papierów Echo Park z kolekcji Home Grown (papier bazowy) i Brother.


Gotowy layout:



Uwielbiam te moje chłopaki. Już się sporo zmienili od tamtego czasu. Wydorośleli ;)

Praca nad tym layoutem skłoniła mnie do refleksji nad moim scrapowaniem. Bardzo chciałabym robić to częściej. Mam jednak problem z tym, że wolno pracuję. A jak do tego dołożę wieczorne zmęczenie i perspektywę wyciągania wszystkiego z pudeł (bo przecież gdyby cokolwiek dojrzały i dorwały maluchy to zrobiłyby z tego użytek), to mi się poprostu nie chce. Ponadto trudność mi sprawia kompozycja, dobranie papierów i dodatków pod względem koloru i wzoru. Jest mi dużo łatwiej gdy wybiorę jakiś gotowy szkic, "mapkę", które  wpadną mi w oko i pasują do tego co chcę przekazać oraz gotowy zestaw papierów i dodatków. Wtedy wszystko do siebie pasuje.
Pokutowało jednak we mnie przekonanie, że jeśli nie wymyślam i nie dobieram wszystkiego samodzielnie to jest to mniej twórcze, mniej kreatywne. Doszłam jednak do wniosku, że to nie oto chodzi. Chcę się cieszyć mile dla oka oprawionymi zdjęciami, zapisanymi wspomnieniami, i jeśli w ten sposób jest to dla mnie łatwiejsze, przyjemniejsze, szybsze i sprawia mi radość to muszę w to pójść i zaakceptować to czego nie potrafię.

Jestem zapisana do newslettera na stronie Simple Scrapper. Pewnego dnia otrzymałam świetną radę dla zapracowanych mam jak zrobić layout w 90 minut i podzielę się nią z Wami. Rada polega na podzieleniu pracy na kilka etapów i rozłożeniu na kilka dni wykorzystując przy tym wolne chwile jakie w ciągu dnia się zdarzają. I tak pierwszego dnia poświęcić 15 minut na wybór zdjęć. Drugiego dnia przeznaczyć 15 minut na wybór papierów i dodatków. Kolejnego dnia poświęcić 15 minut na wybór mapki-szkicu, albo jakiejś innej inspiracji, która będzie takim punktem startu do pracy. I ostatniego czwartego dnia zrobić scrapa. Powiem szczerze, że jest to jedna z najlepszych praktycznych rad jakie otrzymałam, pokazująca jak efektywnie wykorzystać nawet króciutkie wolne chwile. Upraszczająca wszystko i czyniąca to realnym. Jest ona też bardzo uniwersalna.

A jak Wy znajdujecie czas na swoje hobby? Czy też macie z tym problem? Czy też stosujecie metodę dzielenia pracy na etapy? 

Pozdrawiam cieplutko!
Ania