Niestety posiadam tą złą cechę, że często porzucam różne prace przed ich ukończeniem - kończy się pierwotny entuzjazm, przychodzi trud tworzenia i wtedy odpuszczam. Ostatnio zabrałam się za te starocie, zlitowałam się nad nimi i postanowiłam je w końcu dokończyć. Wszystkie te prace czekają już dobry rok - wstyd się przyznawać do czegoś takiego. A wśród nich są:
1. album w kształcie drzwi, upamiętniający odwiedziny moich rodziców, robiony pod okiem
Latarni Morskiej, wzorowany na
jej albumie;
2. album z odwiedzin mojej siostry rok temu, w formie memory file Heidi Swapp
3. mini albumik harmonijkowy o moich przedszkolakach
4. chusta trójkątna
Do tego dochodzi jeszcze sporo projektów, które ciągle są w głowie a do których już zakupiłam produkty a także pomysły, które właśnie kiełkują i bardzo chciałabym je zrealizować. I jak na to wszystko znaleźć czas??? Czy ktoś ma jakąś receptę???
Oto z kolei aktualizacja balkonowa: pelargonia ładnie się przyjęła, osteospermum i kocanka wybujały i zagłuszają resztę towarzystwa (już wiem do jakich rozmiarów wyrastają i że tyle kwiatów w jednej doniczce to jednak za dużo), Goździki, które tak bardzo lubię, uszkodzone po burzy niestety uschły.
A oto nasz czwarty potomek w drodze. Godzina "zero" już blisko, już wyczekujemy końca i początku nowego ;)
Wiem, wiem, mam duuuuży brzuszek, ale zapewniam, to na pewno jedno dziecko o spodziewanej wadze takiej jak reszta - około 3,5kg.
Pozdrawiam!