Frywolitkę poznałam kilka miesięcy temu. Jest to bardzo wymagająca sztuka rękodzielnicza. Wymaga wiele cierpliwości i wytrwałości, szczególnie przy większych pracach. Rozpoczynałam wiele drobnych rzeczy by się wprawić, ale rzadko cokolwiek kończyłam. Z tą serwetka było podobnie, ale uparłam się i zmobilizowałam. Powiedziała sobie: "Musze ją skończyć!" I udało się! Oto efekty:
Tutaj już w akcji z cukiernicą :)
Wzór pochodzi z książki K. i I. L. Nikolajsen "Frywolitki. Klasyczne wzory"
Średnica: 14 cm.
Materiały:
- kordonek Aida 10
Pozdrawiam!

podziwiam! piękna serwetka! ja próbowałam nauczyć się kiedyś tej koronki, ale wymodziłam tylko ze trzy śnieżynki... może kiedyś... ;-) Twoja praca piękna!
OdpowiedzUsuńAniu przecudna serwetka. Frywolitki jeszcze nie próbowałam, ale skoro to dla cierpliwych..... to nie wiem czy próbować ;)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny!
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze warto! Technika sama w sobie nie jest trudna, trzeba "złapać" tylko jeden taki "myk". A jest to sztuka dla cierpliwych, bo duże prace są bardzo czasochłonne, wykonuje się je długo i powoli. Ale warto!
Aniu czy Ty jakoś zabezpieczałaś tę serwetkę po jej zrobieniu? Tzn. czy ją np. krochmaliłaś czy po prostu nic z nią nie robiłaś?:) Bo zastanawiam się, czy trzeba ją w jakiś sposób "zakonserwować":)
OdpowiedzUsuńAniu! Generalnie frywolitki powinno się wykrochmalić, ale ja z tą nic nie robiłam. Ta koronka sama w sobie jest bardzo wytrzymała, tzn. sama się nie spruje, czego można doświadczyć gdy coś nie wyjdzie i trzeba część robótki rozplątać.
OdpowiedzUsuń