poniedziałek, 18 stycznia 2016

Koszyk z robótkami


Chodziły za mną szydełko i druty... więc robię sobie trochę tego i trochę tego ;) Tak na zmianę, by nie było zbyt nużąco i monotonnie. 
Zacznijmy od szydełka:



Moja bardzo dobra koleżanka ma prześliczne mieszkanie. Cudnie urządzone, ze smakiem i stylem,.... Bajka! Tak cudne, że mogłabym w nim zamieszkać. W sypialni na łóżku ma dużą narzutę, która jest wielkim kolorowym kwadratem babuni. Kupiła ją za grosze w taniej odzieży. Ale... nie ma do niej poduszek. "Ha!" pomyślałam, "Ja kochana muszę Ci te poduszki zrobić!" I tak dziergam sobie poszewki na poduszki. Przody już mam gotowe, to są również duże kwadraty babuni, a tyły to będą paski babuni (?!). Nie wiem jak to nazwać po polsku. Po angielsku to granny stripe. Mam nadzieję, że Marta tu nie zagląda i ich nie zobaczy. Wykonując te poszewki poznałam co to magia koloru, gdy z każdym kolejnym kolorem praca zmieniała swój wygląd. Mordęgą będzie niestety chowanie tych wszystkich nitek,... ech... ale dam radę. Perspektywa uśmiechu obdarowanego napędza do działania.

Nie miałam zbyt wiele kolorów włóczki do tej roboty, dlatego zamówiłam kilka przecenionych motków ze sklepu e-dziewiarka.pl (sklep z włóczkami dla wymagającej dziewiarki). Mają włóczki naprawdę dobrej jakości, wybranych producentów. Widać, że starannie wyselekcjonowane. Nie jest tam najtaniej, ale czuję się pociągnięta wielkim zaangażowaniem i dziewiarską pasją pracujących tam pań. A można się o tym przekonać oglądając filmiki z poradami jakie owe panie publikują od około roku. Po obejrzeniu jednego z nich postanowiłam znów spróbować z drutami. Jak kiedyś wspominałam druty nie najlepiej leżą mi w ręce, trudno mi się na nich pracowało w przeciwieństwie do szydełka, przy czym dotyczyło to drutów prostych. Drażniła mnie ich długość i to, że bez przerwy mi się gdzieś o coś zahaczają i jakoś mi tak było z nimi niewygodnie. Po obejrzeniu filmiku o czapkach postanowiłam wypróbować swoich sił na drutach na żyłce robiąc czapkę właśnie.


Idzie mi całkiem nieźle. Może nie w zawrotnym tempie, bo łapę za robótkę w wolnych chwilach czyli rzadko ;), ale takie krótkie druty leżą mi dużo lepiej w rękach i przyjemnie mi się pracuje. Ściągacz szedł mi wolniej, ale teraz gładki jersey idzie już szybciutko. Może zdążę ją założyć jeszcze tej zimy ;)


A na naszym balkonie zagościł karmnik zrobiony przez dziadka aby wnuki mogły podglądać ptaszęta. Wykonany tak by dostęp do niego miały tylko małe ptaszki. Przylatują zatem do nas co rano na śniadanie  sikorki i częstują się wysypanymi nasionkami.

W sobotę z rana otrzymałam bardzo miłą wiadomość, że za tydzień lub dwa zawita do mojego domu wiosna! Jakim cudem zapytacie? Ano takim, że udało mi się wygrać rozdanie organizowane przez Heather z bloga Pink Milk. Powiem Wam, że byłam totalnie zaskoczona i przeszczęśliwa. Zaskoczona, bo jeśli się nigdy dotąd nic w takich rozdawajkach nie wygrało, to się w nich bierze udział ale trochę z taką myślą: "Eee pewnie mi się znów nie uda, ale spróbuję, co tam". A przeszczęśliwa, bo nagrody są naprawdę cudne, bardzo wiosenne, i nie mogę się doczekać kiedy wpadną w moje ręce. Jak tylko się to stanie na pewno dam Wam znać.

Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Aniu, piękne robótki i świetne kolory! Jak na nie patrzę, to od razu czuję, że też chciałabym umieć robić takie rzeczy :) i gratuluję wygranej - suuuper!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję wygranej.Kolory poduszek bardzo ładne na pewno koleżanka będzie zadowolona.Czapka fajna się zapowiada,przyjemne kolory.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia śladu po sobie :)