poniedziałek, 4 lutego 2019

Domowe przedszkole: mozaiki


Dzisiejszego poranka w naszym domu królowały mozaiki. Taki zestawik, już używany i dosztukowywany, przyniesiony przez jedną z naszych "cioć", bo jej czterej młodzi mężczyźni już z nich wyrośli. A dla naszych idealny.

Zaczęliśmy od układania obrazków z instrukcji, co sprawiło nam wiele radości i dumy.























Popracowały paluszki.


Oko ćwiczyło się w rozróżnianiu kolorów, język poznawał i utrwalał ich nazwy. Uczyliśmy się też odliczać odpowiednią ilość, oceniać wzajemne położenie.


Uczyliśmy się obsługi urządzeń elektronicznych gdyż padło, i tu muszę szczerze przyznać, bardzo nielubiane przeze mnie pytanie: "Mamo, a czy ja mogę sam zrobić zdjęcie? Proszę, proszę, proszę,...." Zdjęcie powstało (poniżej).


A najlepsze na końcu czyli: "Mamo, a czy ja mogę teraz zbudować coś swojego?" a co za tym idzie uruchomiona wyobraźnia i kreatywność i wielkie skupienie i wielka radość i satysfakcja.


Takie to pożytki płyną z prostych domowych zabaw.

A ja kocham te skupione minki!



Pozdrawiam!
Ania

PS. Jak łatwo zauważyć wyzwanie cotygodniowych wpisów z życia nie wypaliło. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego i zmianami jakie zaszły w naszym życiu, zabrakło mi czasu, motywacji by je ciągnąć. Poza tym zauważyłam, że robię mniej zdjęć, nieraz pewnie nawet nie byłoby z czego wybierać.
Ale tematykę codziennego życia zamierzam kontynuować. Jeśli to kogoś zainteresuje to miło. Jeśli nie to jako rodzaj pamiętnika będzie dla potomnych ;)

Aha, pomyślałam, że może ktoś się zastanawiać dlaczego nie lubię gdy dzieci proszą mnie o możliwość skorzystania z aparatu. Żywię uzasadnioną obawę w jakim stanie on do mnie wróci. A one zawsze chcą go uźywać same.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie zapraszam do pozostawienia śladu po sobie :)